Franklin Graham
Graham, jako dyrektor generalny organizacji Samaritan’s Purse oraz Billy Graham Evangelistic Association, jest jednym z głównych zwolenników prezydenta Trumpa, choć nie omija go krytyka dotycząca języka, jakim ten się posługuje. W wywiadzie dla Deseret News, Graham wspomniał, że Trump kilkukrotnie publicznie odnosił się do listu, w którym pastor radził mu, by poprawił swoje przemówienia, eliminując ordynarne powiedzenia.
Podczas jednego z wieców wyborczych Trump zapewniał, że nie podziela rad Grahama, choć jednocześnie zaznaczył, jak ważne są jego starania, by unikać wulgarności. Przyznał, że czasem, w określonych sytuacjach, użycie „jednego czy dwóch” ostrych słów może być uzasadnione. Graham z kolei wyraził nadzieję, że jego sugestia przyczyni się do poprawy kultury publicznej.
Mimo oficjalnego braku poparcia dla żadnego z kandydatów, Graham w przeszłości wyrażał swoje poparcie dla Trumpa, chwaląc jego działania na rzecz kraju oraz zdolność do konfrontacji z międzynarodowymi wyzwaniami. W ubiegłym roku, w rozmowie z The Wall Street Journal, pastor porównał republikanów głosujących za impeachmentem Trumpa do Judasza Iskarioty, podkreślając ich zdradę.
Graham, który modlił się podczas inauguracji Trumpa, skrytykował zarzuty wobec prezydenta, twierdząc, że są one motywowane politycznie i wynikają z obawy przed jego powrotem na stanowisko. Pastor wierzy, że jego rady, choć nie zawsze przyjmowane z otwartymi ramionami, mają na celu nie tylko poprawę osobistego wizerunku prezydenta, ale także wpływają na kulturę publiczną, przypominając o odpowiedzialności za każde wypowiedziane słowo.
W kontekście ewangelicznego chrześcijaństwa, słowa mają moc duchową i mogą zarówno budować, jak i niszczyć. Graham, jako duchowny, stara się przypominać o tej odpowiedzialności, nawet w obliczu politycznych burz. Jego wysiłki, choć nie zawsze od razu skuteczne, pokazują, jak ważne jest, aby liderzy publiczni zdawali sobie sprawę z konsekwencji swoich słów, zwłaszcza w kontekście wiary i moralności.







