Kryzys wartości: między feminizmem a toksyczną męskością
Współczesne społeczeństwo stoi na krawędzi głębokiego kryzysu, takiego, który nie dotyka już tylko polityki czy kultury, lecz samego fundamentu ludzkiej tożsamości. W świecie, gdzie ideologie zastępują odwieczne prawdy, młodzi ludzie coraz częściej stają się zagubionymi wędrowcami, pozbawionymi mapy i kompasu. Jedni uciekają w radykalny indywidualizm, inni w destrukcyjną, pełną gniewu wizję męskości.
Wszyscy jednak próbują odpowiedzieć na to samo pytanie: kim jestem i po co żyję?
Współczesna kultura podsuwa im proste, ale fałszywe odpowiedzi.
Młode kobiety słyszą, że ich wartość zależy przede wszystkim od tego, czy zdobędą niezależność, karierę i kontrolę nad własnym życiem. Macierzyństwo to według tej narracji przeszkoda, a nie dar.
Młodzi mężczyźni z kolei bywają kuszeni przez ideologie, które podszywając się pod „siłę”, proponują wrogość, pogardę i permanentny bunt.
- Zamiast odpowiedzialności – wieczna adolescencja. (przedłużona młodość bez odpowiedzialności)
- Zamiast miłości- dominacja.
- Zamiast pokory – nieustanne poczucie krzywdy.
To obie strony tego samego medalu: desperackiej próby odnalezienia siebie poza Bożym porządkiem.
Pismo Święte od dawna ostrzega nas przed takim podejściem. Człowiek, który czyni siebie miarą wszystkiego, prędzej czy później stanie się więźniem własnego ego. I to właśnie widzimy dzisiaj: młode kobiety odcinane od naturalnego źródła sensu, młodych mężczyzn dryfujących w stronę agresji i cynizmu, rodziny rozpadające się pod ciężarem zbyt wielkich oczekiwań i zbyt małej odpowiedzialności.
A przecież powołanie człowieka jest inne.
Mężczyzna został stworzony do tego, by kochać, prowadzić i chronić. Nie jako tyran, lecz jako sługa – silny nie dlatego, że dominuje, ale dlatego, że potrafi ponieść ciężar.
Kobieta natomiast została obdarzona niezwykłym darem: zdolnością budowania życia, zarówno w sensie biologicznym, jak i duchowym. Jej misja nie jest mniejsza ani większa od męskiej – jest komplementarna. Razem tworzą harmonię, której żadna ideologia nie jest w stanie zastąpić.
Jeśli odrzucimy te prawdy, pozostanie pustka. I właśnie tę pustkę dziś obserwujemy: w statystykach dotyczących depresji, w coraz powszechniejszym poczuciu zagubienia, w narastającej wrogości między płciami. To nie przypadek. To skutek oderwania człowieka od jego korzeni.
Ale istnieje droga wyjścia.
Powrót do prawdy zaczyna się od odpowiedzialności. Od powiedzenia sobie: moje życie ma cel, a moje decyzje mają konsekwencje. Od przyjęcia roli, do której zostałem stworzony. Od wejścia na drogę, która prowadzi nie przez łatwe rozwiązania, lecz przez trud, ofiarę i miłość.
Boże powołanie do bycia mężczyzną lub kobietą nie jest ciężarem – jest przywilejem. Jest zaproszeniem do życia pełnego sensu. Do miłości, która buduje. Do rodziny, która daje siłę. Do wiary, która nadaje kierunek.
Młodzi ludzie nie potrzebują kolejnej ideologii. Potrzebują prawdy. Potrzebują fundamentu. Potrzebują dorosłych, którzy nie będą bali się powiedzieć: „To jest dobre. To jest piękne. To jest właściwe.”
I potrzebują spotkać Boga, który wciąż mówi:
„Jesteś moim dzieckiem. Chcę ci błogosławić. Wróć do mnie.”
Jeśli chcemy, by następne pokolenie odzyskało poczucie sensu, musimy zacząć od przywrócenia porządku we własnych domach i sercach. Chaos nie znika sam. Światło nie pojawia się przypadkiem. Każde dobro wymaga świadomego wyboru.
A wybór stoi przed nami każdego dnia.
O prześladowaniu ewangelików:

Kronika miasta Boguszów-Gottesberg (Boża Góra) – kliknij, aby dowiedzieć się więcej
Kirk Peter Johanson








