Młode pokolenie traci wiarę w jedną z najstarszych i najbardziej fundamentalnych instytucji, na której przez tysiąclecia opierało się ludzkie społeczeństwo.
Jeśli młodzi ludzie odwracają się od małżeństwa, to nie tylko ich prywatna sprawa. To zapowiedź rozpadu tego, co trzyma nas razem jako wspólnotę. Przyczyny tego zjawiska nie są w pełni jasne.
Co naprawdę zabija chęć do małżeństwa?
Nie łudźmy się, przyczyna nie leży wyłącznie w „złych ideologiach” ani w „upadłej kulturze”. Oczywiście, współczesna propaganda nieustannie powtarza, że małżeństwo to klatka, że prawdziwa wolność polega na nieograniczonej samorealizacji, że dziecko i stały związek to balast dla kariery i przyjemności. Młode kobiety słyszą to szczególnie głośno i szczególnie boleśnie.Ale spójrzmy prawdzie w oczy: ogromną część winy ponoszą także ci, którzy rzekomo bronią tradycyjnych wartości. Zamiast pokazywać małżeństwo jako przygodę, jako najwyższą formę miłości i odpowiedzialności, zbyt często prezentują je jako pole bitwy płci, jako transakcję, w której jedna strona musi dominować, a druga się podporządkować. Zamiast ukazywać piękno wzajemnego oddania, niektórzy „obrońcy tradycji” serwują młodym mężczyznom toksyczną mieszankę cynizmu, pogardy i narcyzmu. Efekt? Młodzi patrzą na obie strony – na lewo i na prawo – i widzą tylko dwie wersje piekła. Nic dziwnego, że wolą zostać sami.
Czym małżeństwo miało być i czym może być znowu
Pismo Święte nie zostawia wątpliwości: mężczyzna ma miłować swoją żonę tak, jak Chrystus umiłował Kościół – to znaczy aż do ofiarowania samego siebie. To nie jest sentymentalny frazes. To radykalny, niemal niemożliwy ideał odpowiedzialności. Mężczyzna nie jest panem ani tyranem – jest sługą. Kobieta nie jest poddaną ani trofeum – jest partnerką w największej możliwej przygodzie budowania życia.
Małżeństwo w tym rozumieniu nie jest ograniczeniem wolności. Jest jej najwyższym wyrazem. Bo prawdziwa wolność to nie robienie wszystkiego, na co ma się ochotę w danej chwili. Prawdziwa wolność to zdolność do złożenia dobrowolnej, nieodwołalnej obietnicy i dotrzymania jej, gdy przyjdzie pokusa, cierpienie i nuda. Tylko taki człowiek jest naprawdę wolny. Tylko taki człowiek jest w pełni człowiekiem.
Dlaczego młode kobiety odwracają się najmocniej?
Dziewczyny zawsze były bardziej wrażliwe na jakość relacji. Widzą, co się dzieje wokół: rozwody, zdrady, mężczyźni, którzy nie potrafią albo nie chcą dorosnąć, mężczyźni, którzy traktują kobiety jak przedmioty albo jak wrogów.
Widzą też, jak kultura mówi im jednocześnie: „bądź silna, niezależna, nie potrzebujesz nikogo” i „znajdź sobie księcia z bajki, który będzie idealny”. To sprzeczność, która prowadzi do paraliżu. Jeśli mamy być szczerzy, to młode kobiety nie odrzucają małżeństwa samego w sobie. One odrzucają wersję małżeństwa, którą widzą na co dzień: wersję pełną lęku, nieufności i wzajemnych pretensji.
I mają rację, że nie chcą takiego życia.
Co możemy zrobić tu i teraz
Dość narzekania. Dość obwiniania „tamtych”. Odpowiedzialność leży po naszej stronie.
- Musimy przestać sprzedawać małżeństwo jako obowiązek albo jako „mniejsze zło”. Musimy pokazywać je jako najwyższą przygodę, jako drogę do pełni człowieczeństwa.
- Mężczyźni muszą nauczyć się, czym jest prawdziwa siła – nie dominacja, lecz zdolność do ochrony, do ofiary, do niezłomnej wierności.
- Kobiety muszą zobaczyć, że bycie żoną i matką nie oznacza rezygnacji z siebie, lecz przeciwnie – wejście w rolę, w której ich unikalne dary stają się niezastąpione.
- Wspólnoty wierzące muszą przestać być muzeami moralności, a stać się żywymi laboratoriami dobrych małżeństw. Młodzi potrzebują zobaczyć pary, które się kochają, które się szanują, które się śmieją razem po dwudziestu latach, które przeżyły burze i wyszły z nich silniejsze.
Jeśli nie odwrócimy tego trendu, jeśli kolejne pokolenie wyrośnie w przekonaniu, że małżeństwo to przeżytek albo pułapka – wtedy naprawdę stracimy wszystko. Nie będzie już „społeczeństwa”. Będą tylko samotne, zgorzkniałe jednostki, dryfujące w pustce własnych pragnień. Ale jeśli znajdziemy w sobie odwagę, by żyć prawdą – by pokazywać własnym życiem, że miłość, która trwa, jest możliwa i jest piękna – wtedy jest jeszcze nadzieja, bo małżeństwo nie jest reliktem przeszłości.
Jest przyszłością ludzkości. I albo my sami staniemy się żywymi dowodami na tę prawdę, albo nikt inny tego za nas nie zrobi.
O prześladowaniu ewangelików:

Kronika miasta Boguszów-Gottesberg (Boża Góra) – kliknij, aby dowiedzieć się więcej
Kirk Peter Johanson








