Po ponad piętnastu latach działalności w chrześcijańskim zespole rockowym Newsboys, Michael Tait, główny wokalista, ogłosił swoją decyzję o odejściu, które związane jest z modlitwą i nowym rozdziałem w jego życiu. „Piętnaście lat temu moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy przyjąłem propozycję objęcia roli lidera zespołu Newsboys”, napisał Tait, 58-letni artysta, w swoim oświadczeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. „To były jedne z najbardziej satysfakcjonujących lat w moim życiu”.
Tait dołączył do Newsboys w 2009 roku, po odejściu Petera Furlera, i pod jego przewodnictwem zespół osiągnął znaczące sukcesy, wydając takie albumy jak „Born Again” i „God’s Not Dead„. Dzięki jego liderstwu grupa, znana z energetycznych występów, zdobyła szersze grono słuchaczy.
W swoim oświadczeniu Tait przyznał, że podjęcie decyzji o opuszczeniu zespołu nie przyszło mu łatwo. „Choć może to być dla wielu zaskoczeniem, zdecydowałem, że nadszedł czas, aby zakończyć swoją przygodę z Newsboys. Ta decyzja wynikała z modlitwy i postu, które dały mi jasność odnośnie mojej przyszłości.” Podzielił się również fragmentem z Ewangelii Mateusza 6:33, który prowadził go do tej decyzji. „Wierzę w te słowa, a przyszłość, choć niepewna, niesie wiele możliwości zarówno dla mnie, jak i dla zespołu”, dodał Tait.
Zespół Newsboys zapewnił, że odejście Taita nie wpłynie na nadchodzącą trasę koncertową, która potrwa do sierpnia. „Jesteśmy wdzięczni za czas, który Michael spędził z nami… Jak powiedział w swoim ogłoszeniu, wspomnienia, które tworzymy, są dla nas cenne. Wkraczamy w nowy etap naszej historii”, napisali członkowie grupy.
Tait był wcześniej częścią zespołu rap-rockowego CCM DC Talk, a także prowadził swój własny zespół, TAIT.
Klawiszowiec Newsboys, Jeff Frankenstein, podkreślił, że długoletnia działalność zespołu jest potwierdzeniem ich zaangażowania w biblijne prawdy, dodając, że muzyka chrześcijańska ma na celu zmianę życia ludzi. „Jesteśmy zespołem wielokulturowym. Zawsze byliśmy sobą i nie martwimy się o to, czy jesteśmy zbyt chrześcijańscy. Po prostu robimy to, co płynie z naszych serc”, podsumował Frankenstein.
