Getty Images
Zadawała proste, lecz głęboko przemyślane pytania, między którymi łapała oddech. W trakcie mojej wieloletniej kariery medycznej miałem wiele rozmów o końcu życia, ale ta była inna. Pacjentka zadawała mi pytania, które zmuszały do refleksji.
Odpowiadałem, starając się być jak najbardziej szczerym i delikatnym. Jednakże, coś poruszyło mnie głęboko. Być może była to jej cicha siła w obliczu nadchodzącej śmierci, a może świadomość, że jej rodzina i ja będziemy za nią tęsknić. Gdy powiedziałem: „Bardzo mi przykro, że muszę to Pani powiedzieć”, zacząłem płakać. Ku mojemu zdumieniu, pacjentka mocniej chwyciła moją drugą dłoń i pocieszyła mnie: „Wszystko będzie dobrze. Będę miała dobry koniec. Proszę, przygotuj moją rodzinę. Jestem gotowa.”
Ostatnie dni życia często są pełne różnorodnych emocji — strachu, smutku, niepewności, a nawet ulgi. Towarzyszenie osobom i rodzinom w tej świętej przemianie daje głęboki wgląd w znaczenie wiary. Wiara to nadzieja, która sprawia, że trudne staje się znośne. Moja rola jako chrześcijańskiego lekarza specjalizującego się w opiece paliatywnej nie ogranicza się tylko do aspektów klinicznych — ma również wymiar duchowy.
Zawsze proszę Ducha Świętego o odpowiednie słowa przed wejściem do pokoju pacjenta. Muszę rozróżniać, co powiedzieć, a czego nie mówić. Proste pytanie: „Czy mogę się za Panią pomodlić?” zawsze spotyka się z pozytywną odpowiedzią ze strony zaniepokojonych rodzin. Napięte mięśnie rozluźniają się w rytmie prostych modlitw, które wyrażają współczucie. Bez względu na ich wiarę lub jej brak, wszyscy znajdują pociechę w mojej wierze.
Chociaż profesjonaliści medyczni mogą zaoferować zarządzanie bólem i łagodzenie objawów, wiara oferuje coś więcej: ramy do zrozumienia i zaakceptowania nieuchronności śmierci. Wielki sekret mojej pacjentki tkwił w jej wierze, a gdy zbliżała się do ostatniego tchnienia, znalazła spokój w przekonaniu o niebie. Czyż nie wszyscy chcielibyśmy tak zakończyć?








