1. W czasach globalnych ambicji – o co naprawdę chodzi w ewangelizacji?
Żyjemy w epoce globalizacji i szalonego rozwoju technologii. Jedno kliknięcie i przesłanie może dotrzeć na drugi koniec świata. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że słowa Jezusa:
„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody…” (Mt 28:19 BW)
są dziś bardziej „wykonalne” niż kiedykolwiek.
Pojawiają się wielkie, ambitne wizje:
dotrzeć z Ewangelią do każdego człowieka do roku 2033 na dwutysięczną rocznicę Zmartwychwstania i Pięćdziesiątnicy. Brzmi porywająco. Ale czy na pewno idziemy drogą, którą wskazał nam Chrystus?
Bo obok pięknych sloganów widać też coś niepokojącego:
-
narastające napięcia,
-
otwarte prześladowania lokalnych chrześcijan,
-
ustawy ograniczające działalność misyjną.
Trzeba zadać odważne pytanie:
👉 Czy w wyścigu po liczby i terminy nie zgubiliśmy pokory, wrażliwości i szacunku – tego, czego uczył nas Jezus?
2. Ambitne plany, realne rany – gdy misja boli Kościół
Ostatnie dekady przyniosły wiele potężnych inicjatyw misyjnych, hojnie finansowanych przez kraje o chrześcijańskich korzeniach. Ruchy takie jak AD 2000 & Beyond Movement czy Joshua Project stawiały sobie za cel szybkie, masowe dotarcie do „nieewangelizowanych narodów”.
Na papierze wygląda to wspaniale:
-
strategie,
-
mapy,
-
cele na rok X,
-
wykresy, raporty, konferencje.
Ale na przykład w Indiach te działania zostały odebrane zupełnie inaczej.
Media nagłaśniały je jako dowód na rzekomy spisek:
„Zachód chce nas siłą nawracać i zniszczyć naszą kulturę”.
Efekt?
-
narastająca podejrzliwość wobec chrześcijan,
-
policyjne kontrole i interwencje,
-
ustawy ograniczające działalność misyjną,
-
wzmożone naciski i prześladowania lokalnych wierzących.
I tutaj trzeba stanąć w prawdzie:
kiedy Ewangelia zaczyna kojarzyć się z kolonialnym naciskiem, a nie z miłością Chrystusa – coś poszło bardzo nie tak.
3. Kiedy Kościół zaczyna myśleć jak korporacja
Wielkie programy misyjne często są budowane według zachodnich, korporacyjnych modeli zarządzania:
-
cele na rok,
-
KPI,
-
„targety”,
-
harmonogramy,
-
„niezrealizowane wskaźniki”.
Tymczasem Boże Królestwo nie jest projektem marketingowym.
Jeśli ludzie, do których chcemy dotrzeć, stają się:
-
„punktami na mapie”,
-
„segmentem rynku”,
-
„grupą docelową”,
a nie osobami z historią, kulturą, godnością, to wchodzimy na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Taki styl myślenia budzi skojarzenia z kolonializmem:
„My wiemy lepiej, przyjedziemy, zrobimy swoje, potem wrócimy z raportem o sukcesie”.
Ale Jezus nie powiedział: „Idźcie i róbcie wyniki”.
Powiedział:
„Idźcie i czyńcie uczniami”.
Uczeń to nie liczba. To człowiek. Twarz. Imię. Historia.
4. Głos z Indii: mądrość, której musimy się nauczyć
Arcybiskup Joseph D’Souza, założyciel Dignity Freedom Network i prezydent All India Christian Council, patrząc na współczesną ewangelizację, stawia ważną diagnozę.
Mówi jasno:
-
narzucanie obcych schematów,
-
ignorowanie lokalnej kultury i realiów społecznych,
-
importowanie zachodnich modeli „sukcesu”
nie buduje Kościoła – ono go alienuje.
D’Souza woła o powrót do Ewangelii zakorzenionej w Kazaniu na Górze. To tam słyszymy:
„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię” (Mt 5:5 BW).
Cichość i pokora Jezusa to nie słabość. To siła, która ufa, że:
to Duch Święty nawraca, a nie nasze strategie, budżety i slogany.
Naszą rolą nie jest „wyprodukować nawróconych do 2033 roku”,
ale towarzyszyć ludziom na ich drodze do Boga, słuchać, szanować, kochać.
5. Pokora zamiast presji: misja bardziej z kolan niż z sal konferencyjnych
Prawdziwa ewangelizacja wymaga rewolucji w naszym myśleniu:
-
mniej sal konferencyjnych, więcej kuchennych stołów,
-
mniej sloganów, więcej wysłuchanych historii,
-
mniej raportów o „zaewangelizowanych grupach etnicznych”,
więcej łez wstawiennictwa za konkretnych ludzi.
Nie chodzi o to, by mieć co pokazać w prezentacji na zjeździe liderów.
Chodzi o to, by w realnym świecie powstawały autentyczne wspólnoty, zakorzenione w lokalnej kulturze, samodzielne, ale pełne Ducha Świętego.
Bóg już dawno powiedział:
„Nie przez moc ani przez siłę, lecz przez Ducha mojego – mówi Pan Zastępów” (Za 4:6 BW).
To jest Boży styl działania.
Nie „przez budżet”,
nie „przez strategię pięcioletnią”,
nie „przez kampanię do 2033 roku”.
Przez Ducha.
6. Gdy nasi bracia płacą cenę za nasze ambicje
Jako ewangelista muszę to powiedzieć wprost i z bólem:
kiedy na Zachodzie ogłaszamy wielkie „kampanie misyjne”,
a gdzieś w Indiach, Chinach czy na Bliskim Wschodzie zaczynają się prześladowania,
to często nie my płacimy cenę.
Płacą lokalni wierzący.
To ich domy są przeszukiwane.
To ich zbory są zamykane.
To oni tracą pracę.
To oni są bici, wyśmiewani, czasem więzieni.
A przecież Pismo mówi:
„Jeden drugiego brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Ga 6:2 BW).
Jeśli nasze działania narażają braci i siostry na niepotrzebne cierpienie,
jeśli nie pytamy ich, jak oni to przeżywają,
jeśli nie słuchamy ich ostrzeżeń,
to jest to zaprzeczenie braterstwa.
Prawdziwa misja:
-
nie pozostawia lokalnych chrześcijan samych z konsekwencjami,
-
nie buduje „naszego sukcesu” ich kosztem,
-
nie używa ich jako „tła” do zdjęć w newsletterze.
7. Dokąd zmierzamy? Dwie drogi przed Kościołem
Patrząc w przyszłość, Kościół stoi dziś na rozdrożu. Mamy dwie drogi:
-
Droga efektywności i liczb
-
mierzymy wszystko: dotarcie, zasięgi, kliknięcia, ilość „usłyszanych” ludzi,
-
liczy się tempo, termin, wynik.
Z zewnątrz wygląda to nowocześnie, dynamicznie, imponująco.
Ale bywa puste w środku.
-
-
Droga pokory, cierpliwości i szacunku
-
idziemy wolniej, ale głębiej,
-
zamiast „projektów na kraj” widzimy twarze i imiona,
-
słuchamy lokalnego Kościoła,
-
pozwalamy Duchowi Świętemu wyznaczać tempo.
-
Historia pokazuje, że właśnie ta druga droga przynosi trwałe owoce.
Wspólnoty zrodzone z miłości, dialogu i wzajemnego zrozumienia trwają,
nawet w ogniu prześladowań.
8. Nie wyścig, lecz wierność – wezwanie dla nas dzisiaj
Bracie, Siostro – misja to nie jest wyścig z czasem.
To nie jest konkurs, kto „szybciej skończy Wielkie Posłannictwo”.
Ewangelizacja to droga posłuszeństwa i wierności.
To styl życia, w którym:
-
głosimy prawdę bez wstydu,ale też bez arogancji,
-
stajemy w obronie Ewangelii, ale nie depczemy cudzej godności,
-
kochamy ludzi na tyle, by mówić im prawdę i na tyle, by nie robić tego „po nich”, ale razem z nimi.
W świecie, który często odrzuca wartości chrześcijańskie, mamy być:
-
nie bombą, która wszystko rozwala,lecz światłem, które pokazuje drogę,
-
nie ogniem niszczącym, lecz ogniem Ducha, który oczyszcza i daje życie.
Niech nasze misyjne plany przechodzą zawsze przez filtr modlitwy:
„Panie, czy to jest Twój sposób?
Czy to jest Twój czas?
Czy to przyniesie chwałę Tobie, a nie nam?”
Tylko wtedy naprawdę wypełnimy nakaz Chrystusa,
by czynić uczniami wszystkie narody –
nie siłą, nie techniką, nie terminem 2033,
ale świadectwem życia i pokorą serca.
O prześladowaniu ewangelików:

Kronika miasta Boguszów-Gottesberg (Boża Góra) – kliknij, aby dowiedzieć się więcej
Kirk Peter Johanson








