Prezydent Donald Trump ogłosił niedawno decyzję o utworzeniu specjalnej komisji, której celem ma być zwalczanie uprzedzeń wobec chrześcijan w strukturach rządu federalnego.

Walka o wolność religijną
Podczas swojego wystąpienia na Narodowym Śniadaniu Modlitewnym w Waszyngtonie, które odbyło się w hotelu Washington Hilton, Trump podkreślił, że jego administracja nie będzie tolerować żadnych form dyskryminacji wobec wyznawców Chrystusa. W przemówieniu wskazał na przypadki, które jego zdaniem świadczą o antychrześcijańskich tendencjach w administracji Bidena-Harrisa. Jako przykład podał sprawę 75-letniego działacza pro-life, skazanego na więzienie za złamanie ustawy o swobodzie dostępu do klinik aborcyjnych (FACE ACT). Trump uznał ten wyrok za przejaw prześladowań ludzi wierzących.
W odpowiedzi na te wyzwania prezydent podpisał rozporządzenie wykonawcze, które nakłada na nowo zaprzysiężoną prokurator generalną, Pam Bondi, obowiązek kierowania grupą zadaniową. Jej misją ma być „natychmiastowe powstrzymanie wszelkich form antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji” w instytucjach federalnych, takich jak Departament Sprawiedliwości, IRS czy FBI. Trump nie szczędził mocnych słów, określając dotychczasowe działania tych instytucji jako „absolutnie okropne”.

Ochrona praw wierzących
Komisja, według zapowiedzi prezydenta, ma nie tylko reagować na przejawy nietolerancji w rządzie, ale również działać na rzecz pełnego ścigania aktów przemocy i wandalizmu wymierzonych w chrześcijan. Trump zapewnił, że grupa zadaniowa będzie podejmować wszelkie możliwe kroki, by bronić praw wierzących w całym kraju. W jego słowach pobrzmiewała determinacja, by „poruszyć Niebo i Ziemię” w tej sprawie.
Z perspektywy ewangelicznego chrześcijaństwa decyzja ta jest krokiem w dobrym kierunku. Pismo Święte wzywa wierzących do stania na straży sprawiedliwości i prawdy. W Księdze Izajasza czytamy: „Uczcie się czynić dobrze, szukajcie sprawiedliwości, ratujcie uciśnionego” (Iz 1:17, Biblia Warszawska). Powołanie komisji można więc postrzegać jako próbę realizacji tego biblijnego nakazu. Wolność religijna, będąca fundamentem życia duchowego, wymaga ochrony, szczególnie w czasach, gdy chrześcijanie coraz częściej spotykają się z wrogością w przestrzeni publicznej.
Kontrowersje i zarzuty
Decyzja Trumpa spotkała się jednak z ostrą krytyką ze strony środowisk świeckich. Prawnicy związani z organizacjami prawniczymi zarzucili administracji promowanie „chrześcijańskiego nacjonalizmu”. Ich zdaniem komisja może prowadzić do faworyzowania jednej grupy religijnej kosztem innych, co stoi w sprzeczności z zasadą równości wobec prawa.
Z drugiej strony, przywódcy ewangeliccy wyrazili pełne poparcie dla inicjatywy. Widzą w niej szansę na wzmocnienie ochrony wolności religijnej, która – jak twierdzą – jest coraz bardziej zagrożona w obliczu wzrostu tendencji odchodzenia od religii . W ich ocenie, chrześcijanie w USA stają się celem ataków, a nowa grupa zadaniowa może być odpowiedzią na te wyzwania.
Między nadzieją a obawami
Debata wokół komisji Trumpa ukazuje głębokie podziały w amerykańskim społeczeństwie. Dla jednych jest to krok ku większej sprawiedliwości i ochronie fundamentalnych praw, dla innych – niebezpieczny precedens, który może zaburzyć równowagę między religią a państwem. Ewangeliczni chrześcijanie, kierując się słowami Pisma Świętego, widzą w tej inicjatywie nadzieję na lepsze jutro. Jak mówi List do Tymoteusza: „Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie cierpieć będą” (2 Tm 3:12, Biblia Warszawska). W ich przekonaniu, walka o prawa wierzących to nie tylko polityczne wyzwanie, ale i duchowy obowiązek. Czas pokaże, jakie owoce przyniesie ta decyzja.







