Boża miłość jako fundament wiary i życia

 Boża miłość jako fundament wiary i życia
 
W sercu chrześcijańskiej wiary leży prawda o nieskończonej miłości Boga, która objawiła się w ofierze Jezusa Chrystusa na krzyżu.  Przekonanie o tej miłości ma moc przyciągać ludzkie serca do Królestwa Niebieskiego. Jednakże grzeszna natura człowieka, trudne koleje losu oraz skłonność do kierowania się ulotnymi emocjami zamiast niezmiennym Słowem Bożym często prowadzą do oddalenia od Stwórcy. 

Support Us

Niezachwiany fundament
Wiara chrześcijańska nie jest zbiorem wzniosłych idei ani prywatnych odczuć.
Ma swój adres: Jerozolima, rok ok. 33.
Ma swoją godzinę: dziewiątą rano w piątek, gdy na krzyżu umarł Jezus z Nazaretu.
I ma swój poranek: pierwszy dzień tygodnia, gdy grób okazał się pusty.
To nie mity, nie metafory, nie „religijne przeżycie”. To historyczne wydarzenia, które do dziś decydują o tym, czy człowiek ma nadzieję, czy tylko jej namiastkę.
 
Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa to nie jest kolejny rozdział w podręczniku religioznawstwa. To akt, w którym Bóg wszedł w największy ludzki dramat i rozdarł go od środka. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5:8 BW). W tych słowach nie ma ani grama sentymentalizmu. Jest  konkretna miłość – taka, która płaci najwyższą cenę, żeby drugi człowiek mógł żyć.
 
Dojrzałość wiary nie polega na tym, że już nigdy nie przychodzą wątpliwości. Polega na tym, że w chwili, gdy serce drży, a pytania cisną się do gardła, człowiek wciąż trzyma się obietnic. Owocem Ducha nie jest brak problemów, ale obecność miłości, radości i pokoju pośrodku tych problemów. (Ga 5:22-23,BW). Duch Święty nie eliminuje burz. On sprawia, że można przez nie przejść i nie utonąć. Grzech wciąż jest faktem. Każdy go zna – z własnego doświadczenia, nie z katechizmu. Potrafi zagłuszyć głos Boga, potrafi przekonać, że modlitwa to monolog w pustkę. W takich chwilach nie pomagają motywacyjne cytaty. Pomaga spojrzenie na krzyż i na pusty grób. Tam jest dowód, że Bóg nie wycofał się z umowy, nawet gdy człowiek złamał ją tysiąc razy.
 
Paweł, który przeszedł przez więzienia, biczowanie i rozbicie okrętu, napisał rzecz zdumiewająco prostą: „Umiem przejść przez wszystko – przez obfitość i przez głód, przez szacunek i przez poniżenie” (por. Flp 4:12). Nie dlatego, że był nadczłowiekiem. Dlatego, że miał w sobie Kogoś większego niż okoliczności.
 
Współczesny świat oferuje tysiące substytutów: kolejny zakup, kolejny romans, kolejny serial, kolejny post. Wszystko na kredyt emocjonalny, który kiedyś trzeba będzie spłacić … z odsetkami w postaci pustki.
Prawdziwe spełnienie ma tylko jedno źródło: relację z Tym, który powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.
Wiara nie gwarantuje braku cierpienia. Gwarantuje obecność Tego, który już cierpienie pokonał. Historia Kościoła jest pełna zwykłych ludzi, którzy w obozach, w szpitalach, w samotności odkryli, że obietnice Boga nie są PR-em. One działają.
 
Wiara nigdy nie była tylko sprawą indywidualną. Potrzebuje wspólnoty, ludzi, którzy razem się modlą, razem płaczą, razem śpiewają (nawet gdy fałszują). W świecie pełnym krzykaczy i hejterów Kościół ma być miejscem, gdzie widać inną jakość: cierpliwość, łagodność, przebaczenie. Nie zawsze się udaje. Ale kiedy się udaje, widać, że to działa.
 
Bóg nie czeka na idealnych. Czeka na szczerych. Nie trzeba wielkich słów. Wystarczy jedno: „Panie, jeśli jesteś – weź mnie”. Resztę zrobi ON. Zawsze robił.
Bo Jego miłość nie jest piękną teorią.
Jest faktem.
I jest nie do pokonania.

Kirk Peter Johanson

social media
JESUSNEWS
JESUSNEWS
Artykuły: 534